Biorąc pod uwagę naszą obecną sytuację w tabeli, w każdym meczu musimy walczyć o komplet punktów. Patrząc jednak na przebieg całego spotkania oraz poziom rywala, remis z Oskarem powinniśmy może nie świętować, ale z pewnością docenić.

Trudny kwiecień
Choć ten miesiąc rozpoczęliśmy od wygranej w Makowie, która zwieńczyła serię czterech meczów bez porażki, kwiecień należy uznać jako okres niełatwy pod względem terminarza. Ostatnie dwa domowe starcia z mocnymi drużynami – Hutnikiem Warszawa oraz KS CK Troszyn – pokazały, jak wiele jest jeszcze do poprawy. Teraz, mimo że schodzimy kilka szczebli niżej, jeśli chodzi o pozycje naszych przeciwników w tabeli, wciąż mierzymy się z bardzo solidnymi zespołami. Zanim jednak skupimy się już całkowicie na Legionovii, wypadałoby podsumować sobotnie wydarzenia.
Linia wysokiego napięcia
W pierwszej połowie meczu nie zobaczyliśmy na boisku drużyny, która zaimponowała swoją grą i zaangażowaniem w spotkaniach z Ząbkovią, Makowianką czy w szalonej końcówce starcia z Mszczonowianką. Trener Pulkowski jako główną przyczynę słabszej dyspozycji wskazał “elektryczność”, napięcie widoczne na twarzach i w poczynaniach zawodników Błonianki.
I rzeczywiście, przez długi czas na stadionie w Przysusze trwał nie mecz piłkarski, lecz festiwal nerwowych zagrań, pochopnych decyzji i wyrażanych wokalnie negatywnych emocji. Prezentowany repertuar wyraźnie nie podobał się bramkarzowi Oskara, który przez większość pierwszej połowy wyglądał na znudzonego. Jedyną pociechę mieliśmy w tym, że rywal tego dnia nie był tak bezwzględny, jak chociażby Troszyn przed tygodniem, i celny cios wymierzył dopiero chwilę przed przerwą.
Zmiana stron, zmiana miejsc
Zarówno 15 minut oddechu, jak i zapewne niekorzystny wynik widocznie wpłynęły na postawę Błonianki po wznowieniu gry. To nie tak, że zaczęliśmy przeprowadzać jakieś huraganowe ataki, ale przewaga gospodarzy zdecydowanie stopniała w pięknym mazowieckim słońcu. Pierwszym ważnym wydarzeniem po przerwie było z pewnością, nie bójmy się tego powiedzieć, odgwizdanie spalonego-widmo, kiedy Darek Zjawiński miał przed sobą tylko kilkanaście metrów do przebiegnięcia i bramkarza drużyny przeciwnej.
Co los (?) zabrał nam jednak w tej sytuacji, oddał chwilę później, kiedy Patryk Kamiński postanowił zagrać w pinballa z obrońcami Oskara. Piłka po dwóch próbach podania ze strony naszego pomocnika oraz kilku rykoszetach zmyliła golkipera, który razem z futbolówką wpadł do własnej bramki. Uskrzydleni tą koronkową akcją próbowaliśmy pójść za ciosem. Raz po raz odgryzali się również czerwono-czarni. Mimo że kibice obejrzeli jeszcze parę składnych ataków, wynik na tablicy świetlnej nie zmienił się już do końcowego gwizdka.
Do euforii daleko, ale na żaden punkt nie można teraz narzekać. Z jednej strony, do utrzymania potrzeba zwycięstw. Z drugiej jednak, musimy docenić klasę rywala, który napsuł już krwi większości drużyn w tej lidze. Mamy nadzieję, że do tego remisu dołożymy zwycięstwo z Legionovią. A o tym, czy tak się stanie, przekonacie się, przychodząc na Stadion Miejski już w najbliższą środę!
26 kwietnia 2025, Przysucha
Oskar Przysucha 1:1 Błonianka Błonie
Bramki: 44′ Vogtman – 64′ Bojanowicz (sam.)
Skład Błonianki: Zapytowski – Tyszka, Hrytsiuk, Petasz, Gala (65′ Rogoziński) – Tomaszewski (88′ Niezgoda), Kostyk, Kamiński – Chojnowski, Zjawiński, Śmieciński (75′ Falecki)