Kończymy środowo-sobotnie eskapady związane z emocjami w Syty Król 4. Lidze. Czas powrócić do grania tylko w weekendy. Na zakończenie tego intesywnego okresu dzielimy się punktami z Talentem.

Ciemne chmury nad nami
Spokojnie, w powyższym śródtytule nie ma ukrytej żadnej metafory ani dwuznaczności. Po prostu pogoda obecnie płata nam niestworzone figle i jednego tygodnia potrafi być prawie 30 stopni, by za niedługo spaść do okolic 15. I ten drugi scenariusz właśnie miał miejsce wczoraj. Mimo, iż nasz obiekt jest chroniony przez dach, na pół godziny przed meczem nie wyglądało to dobrze. Na szczęście większość widowni postanowiła dotrzeć na mecz równo z gwizdkiem lub chwilę po rozpoczęciu.
A jeśli już o rozpoczęciu mowa, to obie ekipy dość spokojnie przystąpiły do wzajemnego badania się na boisku. Nikt na początku nie chciał przejąć inicjatywy, a zespół gości był delikatnie rozkojarzony i jakby momentami delikatnie rażony prądem, czego niestety nie byliśmy w stanie wykorzystać. Aktywnie na skrzydle pracował chociażby Kacper Rogoziński, który jednak tego dnia mógł liczyć na solidne krycie jednego z obrońców warszawskiej drużyny. Żaden z zespołów nie mógł się przebić przez obronę drugich. Gdy wydawało się, iż pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, gracze Talentu przeprowadzili jedną składną i sprawną akcję, którą zamienili pięknym i mocnym strzałem na gola. Przy tym wszystkim największa była chyba radość ich bramkarza, który podczas pierwszych czterdziestu pięciu minut nie miał zbyt wiele okazji do pracy.
Kontrast między połowami
O pierwszej odsłonie chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć, ale z drugą weszliśmy już zdecydowanie inaczej. Bardzo aktywnie pod bramką rywali działał nasz kapitan Dariusz Zjawiński, swoją doskonałą sytuację z rzutu rożnego zmarnował Anton Hrytsiuk. Przez pierwsze 20 minut drugiej połowy przycisnęliśmy przeciwnika i nie daliśmy rozwinąć mu skrzydeł. Doskonałym strzałem popisał się też Szymon Śmieciński, po którego strzale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Niedługo potem nasze starania przyniosły efekt w postaci wyrównującej bramki. Autorem był nie kto inny, jak niesamowity Zjawa, który sprytnym uderzeniem głową skierował piłkę lecącą z narożnika tuż obok słupka. Nowa nadzieja tchnęła w naszą drużynę.
Błonianka ewidentnie poczuła krew i zaczęła tworzyć kolejne akcje bramkowe. Swoich sił prócz Darka próbowali Igor Tomaszewski czy Krystian Matwiejczuk. Bezskutecznie, ponieważ tego dnia dobrze dysponowany był bramkarz gości. Najlepsze okazje miały jednak miejsce pod koniec spotkania. Najpierw głową piłkę po rzucie wolnym obok bramki skierował Anton Hrytsiuk, następnie golkiper Talentu sparował piłkę w bok po mocnym uderzeniu Matwieja, które można uznać za piłkę meczową. Niestety mimo prób i walki do ostatniego gwizdka nie udało nam się przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Pozostaje nam wyciągnąć wnioski i zabierać się do ciężkiej pracy, ponieważ już za tydzień bardzo ciężki wyjazdowy mecz w Józefowie, gdzie lokalny rywal jest obecnie na fali wznoszącej.
10 maja 2025, Stadion Miejski w Błoniu
Błonianka Błonie 1:1 Talent Warszawa
Bramki: 63′ Zjawiński – 37′ Chorosiński
Skład Błonianki: Zapytowski – Tyszka (82′ Niezgoda), Hrytsiuk, Gala (63′ Petasz), Chojnowski – Tomaszewski, Kostyk, Kamiński – Śmieciński, Zjawiński (75′ Szatas), Rogoziński (63′ Matwiejczuk)