Ligowych przemyśleń czas | Podsumowanie sezonu 2024/25

Oddech, ulga, spokój. To 21 czerwca poczuli kibice, którzy do samego końca śledzili losy Błonianki, od której nie zależało już nic. Na szczęście Ząbkovia dopięła swego i od nowego sezonu, obok Troszyna, zagra na wyższym szczeblu. Dzięki temu pojawia się dla nas kolejna szansa na pokazanie się z lepszej strony w Syty Król 4. Lidze.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni

Letni okres przygotowawczy zakończony serią sparingów dał nam nadzieję na to, by powalczyć w lidze o dobrą pozycję. Inauguracja ligi przebiegła po naszej myśli –wygraliśmy na ciężkim terenie w Piasecznie 3:1. Drużyna i media klubowe popadły w zachwyt. Jak się jednak okazało, im dalej w las, tym więcej drzew. Balonik napompowany po zwycięstwie z MKS-em szybko stracił cenne powietrze. O ile jeszcze pierwsze kolejki nie zwiastowały tak ciężkiej sytuacji, to po obiecującej wygranej z Makowianką 5:1 nie wygraliśmy w 13 (!) kolejkach, notując w nich zaledwie 3 (!!!) punkty. Tym sposobem znaleźliśmy się w czeluściach tabeli Syty Król 4. Ligi. Nikt nie powiedział oczywiście, że będziemy kosić przeciwników jak przecinak, ale z pewnością mogliśmy wyciągnąć zdecydowanie więcej. Atutem od początku tego sezonu nie było też nasze boisko, ponieważ rundę jesienną, mimo wcześniejszych zapowiedzi, że może być inaczej, rozegraliśmy na stadionie Ożarowianki Ożarów Mazowiecki. Wszystko przez przeciągające się prace nad wymianą murawy na Stadionie Miejskim w Błoniu.

W przerwie zimowej z klubem pożegnało się wielu zawodników. W ich miejsce trener Michał Pulkowski wraz ze sztabem i klubem postanowili sprowadzić kilka fundamentalnych postaci, którzy byliby w stanie pomóc nam w utrzymaniu. Tym sposobem do Błonianki zimą trafili Piotr Petasz, Patryk Kamiński, Igor Tomaszewski czy Anton Hrytsiuk. Świeżość i szybkość na skrzydle miał przynieść młody talent Kacper Rogoziński. Prócz zawodników, wzmocnieniem dla sztabu szkoleniowego okazał się nowy trener bramkarzy Wojciech Muzyk – były bramkarz Legii czy Hutnika Warszawa.

Zatankowali? No to jedziemy!

Seria trzynastu meczów bez zwycięstwa zahacza też niestety o rundę wiosenną. Pierwsze spotkanie rozegraliśmy znów tylko w roli gospodarza na bocznym boisku Legia Training Center. W wiosennej, a potem mocno zimowej aurze ulegliśmy MKS-owi Piaseczno, mimo iż kilkukrotnie wracaliśmy do tego meczu. Wyczekane przełamanie jak już nastąpiło, to z przytupem. Dwa tygodnie później wygraliśmy sensacyjnie 3:2 z ówczesnym liderem Ząbkovią na stadionie w Błoniu, gdzie wróciliśmy po ponad półtorarocznej nieobecności. Ten mecz był dla nas impulsem do dalszej walki, co było widać po naszych zawodnikach. Dwie następne kolejki to doskonałe powroty. Najpierw wyrwaliśmy zwycięstwo w Białobrzegach, tydzień później po heroicznym powrocie i strzeleniu dwóch bramek w niespełna 10 minut Mszczonowiance udało nam się zakończyć mecz remisem.

Ten okres był bardzo dobry dla naszych piłkarzy, stąd też myśleliśmy, że impuls zacznie nas nieść w końcu w górę tabeli. Niestety w decydującej fazie nie zdołaliśmy zdominować naszych bezpośrednich sąsiadów w stawce i z Przysuchy, Huty Mińskiej oraz Przasnysza wyjechaliśmy zaledwie z remisami. Dodatkowo ulegliśmy Józefovii, która na tamten moment była pod nami, a także nie zdołaliśmy przechylić szali zwycięstwa na naszą stronę.

Trochę więcej ponad normę

Mimo iż wiosna była czasem lekkiego rozkwitu Błonianki, nie udało nam się osiągnąć samodzielnie naszego celu. Jednak jest kilku zawodników, bez których z całym przekonaniem moglibyśmy się pakować do ligi niżej już nawet chwilę po rozpoczęciu tej rundy. Na pierwszym miejscu musimy umieścić naszego przywódcę. Dariusz Zjawiński został najlepszym strzelcem zespołu tego sezonu z 15 golami. Jednak bardziej niż na liczbę, warto spojrzeć na wagę strzelanych przez Darka bramek. „El Capitan” jak już trafiał do siatki, to po to, by dać swoim kolegom impuls do ataku lub nadzieję na uzyskanie korzystnego wyniku końcowego. Całą wiosnę bardzo dobrze prezentował się również Szymon Śmieciński, który udowodnił, że ma ciąg na bramkę, i również dołożył kilka ważnych trafień. Kilka, a nawet kilkanaście ważnych interwencji to dzieło naszego golkipera Kamila Zapytowskiego, który po powrocie po kontuzji stał się prawdziwą ostoją bramki Błonianki.

Niestety, jednostkami nie wygrywa się ligi, a tym bardziej ciężko jest się w niej wtedy utrzymać. Ostatni mecz tego sezonu był dla nas jedyną nadzieją. Patrząc na przebieg meczu i ciągle zmieniający się wynik, nie wyglądało to jeszcze aż tak źle. Niestety doświadczenie i obycie KTS-u Weszło dało się we znaki, stąd też musieliśmy uznać ich wyższość. Szczęściem w nieszczęściu była drużyna Ząbkovii, której udało się zająć drugie miejsce i wejść do walki w barażach o 3. ligę. Udowodnili oni, iż są odpowiednim zespołem na odpowiednim miejscu. Najpierw pokonali RKS Radomsko u siebie 4:0 (3:0 po pierwszej połowie), a następnie przypieczętowali awans szczebel wyżej w Zambrowie, deklasując miejscową Olimpię 5:0. Tym sposobem zwolnili dla nas miejsce w 4. lidze oraz sprezentowali nam kolejną szansę na lepsze pokazanie się na tym poziomie rozgrywkowym. Miejmy nadzieję, że przed nadchodzącym sezonem wyciągniemy cenne lekcje. I choć przełamaliśmy stwierdzenie, że „nic dwa razy się nie zdarza”, to strzeżmy się jednak przed tym, iż „do trzech razy sztuka”.