Piłka nożna bywa przewrotna. Mecz w Białobrzegach, w którym zdobycie 3 punktów wydawało się obowiązkiem, ale też niezbyt skomplikowanym zadaniem, przerodził się w prawdziwy horror… na szczęście z happy-endem!

Od lidera do autsajdera
Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po inauguracyjnym spektaklu na Stadionie Miejskim w Błoniu, a już trzeba było skupiać się na kolejnym rywalu – tym razem znacznie gorzej radzącym sobie w tabeli ligowej. Starcia z Pilicą są w tym sezonie istnymi meczami-pułapkami. Każda strata punktów z czerwoną latarnią ligi jest bolesnym wypadkiem przy pracy. Piłkarze Błonianki bardzo dobrze zdawali sobie z tego sprawę. Nie pomagał również fakt, że z powodu kartek oraz kontuzji do Białobrzegów nie pojechało pięciu ważnych graczy. Tak czy inaczej, kolejny komplet punktów potrzebny był jak tlen.
Z piekła do nieba
Na miejscu przywitał nas porywisty wiatr, nieliczni, ale fanatyczni kibice gospodarzy, a także sama Pilica, której zawodnicy i trenerzy tego dnia mieli w sobie mnóstwo energii, co pokazywali zarówno na boisku, jak i poprzez mniej lub bardziej sympatyczne gesty i okrzyki skierowane w naszą stronę. Trzeba im jednak oddać, że to oni dużo lepiej weszli w mecz. Groźne wypady zapewniły Pilicy szybkie prowadzenie, które pozwoliło na skupienie się na defensywie oraz na przeprowadzaniu szybkich kontrataków. Jeśli chodzi o Błoniankę, pierwsza połowa do zapomnienia – prawdopodobnie jedna z najgorszych w tym sezonie, mimo kilku prób wrzutek oraz akcji indywidualnych.
Druga odsłona to stopniowa poprawa gry biało-zielonych, zgaszona jednak po niecałym kwadransie celnym uderzeniem z rzutu wolnego autorstwa Pavlo Paduka. Gdy większość błońskich kibiców godziła się już powoli z faktem, że mecz zmierza ku nieuniknionej porażce, mówiąc po brzęczkowemu, podnieśliśmy się i coś nam najwyraźniej przeskoczyło w głowie. Przyczyniły się do tego m.in. zmiany, szczególnie pojawienie się na boisku Leona Faleckiego. Błonianka ruszyła do ataku i ze stanu 0:2 w ciągu 6 minut, od 69. do 75. minuty, odwróciła wynik na 3:2. W drugim meczu z rzędu bramkę zdobył Patryk Kamiński, a pozostałe dwie dołożył Mikołaj Szatas, dla którego były to pierwsze zdobycze od 7 września, czyli pokonania bramkarza Makowianki. Mądrze rozegrany ostatni kwadrans zapewnił nam ostateczne zwycięstwo oraz możliwość wzięcia głębokiego oddechu po ostatnim gwizdku.
Chcemy więcej
W tytule ostatniego fragmentu tego artykułu odnosimy się do dwóch kwestii. Po pierwsze, chcemy więcej pod względem gry Błonianki. Choć udało się zdobyć punkty, co w naszej sytuacji jest sprawą kluczową, potrzebujemy lepiej grającej zespołu. Drużyna udowodniła drzemiący w niej potencjał w meczu z Ząbkovią, a w wielu z nadchodzących spotkań trzeba będzie co najmniej zbliżyć się do tego poziomu, aby z sukcesem powalczyć o kolejne zdobycze punktowe.
Po drugie i najważniejsze, chcemy więcej zwycięstw, więcej oczek w tabeli, które pozwolą nam spokojnie się utrzymać, a z pewnością możemy to zrobić. Niech do Błonia wróci entuzjazm kibiców, pewność siebie oraz radość z gry w piłkę. Jesteśmy na dobrej drodze!
22 marca 2025, Białobrzegi
Pilica Białobrzegi 2:3 Błonianka Błonie
Bramki: 6′ Chojnowski (sam.), 58′ Paduk – 69′ Kamiński, 72′, 75′ Szatas
Skład Błonianki: Zapytowski – Lavreniuk (60′ Falecki), Gala, Chojnowski, Tyszka – Niezgoda, Tomaszewski, Kamiński – Śmieciński, Szatas, Rogoziński (60′ Pulkowski)