Rewanż za pierwszy mecz sezonu | Błonianka Błonie 3:5 MKS Piaseczno

Niestety nie tak wyobrażaliśmy sobie powrót rozgrywek ligowych po ponad 3 miesiącach przerwy. Mimo chwilowego zrywu w drugiej połowie to goście wywożą do siebie jakże cenne trzy punkty na inaugurację rundy wiosennej.

Anomalie pogodowe lubią się powtarzać

Przed ostatnim meczem rundy jesiennej, który rozegraliśmy przeciwko KTS-owi, przywitała nas zimowa aura. Zaczęto się nawet zastanawiać, czy spotkanie zostanie rozegrane. A dlaczego o tym wspominamy? Skoro mamy rundę wiosenną, to pogoda choć trochę powinna się z tą nazwą komponować… Nic bardziej mylnego.

Już dojeżdżając w okolice Legia Training Center, wiedzieliśmy, że być może będzie to najcięższy mecz pod względem warunków w tej rundzie. Temperatura na delikatnym plusie połączona z gęstym opadami, czasem ogromnych płatków śniegu, nie zwiastowała nic dobrego. Przekonaliśmy się o tym dosyć szybko. I tu znów sięgniemy pamięcią do spotkania z Weszło, ponieważ podobnie jak wtedy, mecz z Piasecznem rozpoczął się z lekkim opóźnieniem. Tym razem 8-minutowym.

Pierwszy gwizdek!

Od samego początku obie drużyny badały nie tylko siebie nawzajem, ale również murawę pokrytą białym puchem. W takich warunkach, nawet bardzo małe na ogół szczegóły, mogły zrobić diametralną różnicę. Niestety w spotkanie lepiej weszli goście, którzy już w 9. minucie zdobyli gola na 0:1. Nie chcieliśmy pozostać dłużni, dlatego gdy tylko Kacper Chojnowski miał dobrą piłkę na nodze spróbował z tego skorzystać. Efektem tego piękny gol od słupka. Dalsza część połowy przebiegała pod znakiem walki w środku pola ze sporadycznymi próbami z obu stron. Jednak większy nacisk na bramkę rywala wywierali gracze MKS-u.

Te próby opłaciły im się już po rozpoczęciu drugich czterdziestu pięciu minut. Kolejne dobre wejście w połowę i od 52. minuty znowu jedna bramka przewagi dla gości. Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że gol padł po nieporozumieniu w naszej linii obronnej. Piaseczno postanowiło pójść za ciosem, efektem czego były kolejne kłopoty w naszej defensywie i bramka na 1:3.

Wtedy jednak Dariusz Zjawiński postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw w 68. minucie Kacper Gala idealnie dośrodkował wprost na głowę Zjawy, a ten pewnie umieścił piłkę w siatce. Niedługo potem Darek wygrał walkę o górną piłkę, która po strzale Igora Tomaszewskiego odbiła się od obrońcy, i kapitalnym wolejem jak za starych dobrych czasów wykończył sytuację.

Końcówka jak z koszmaru

Niestety to byłoby na tyle z naszych pozytywnych akcentów w tym meczu. Mimo że po dwóch bramkach dla nas staraliśmy się przez pewien moment stworzyć jakąś konkretną akcję zakończoną strzałem, to jednak rywal z każdą minutą rósł w siłę i kreował coraz to groźniejsze sytuacje. Jedna z nich zaowocowała golem w 87. minucie i eksplozją radości wśród piłkarzy przyjezdnych. Choć do końca meczu pozostawało jeszcze niespełna 180 sekund i ewentualny doliczony czas, to zawodnicy Piaseczna sprawiali wrażenie, jakby mieli już całkowitą pewność, że zwyciężą w tym starciu. Ostatnie chwile tego meczu tylko to potwierdziły. W doliczonym czasie zamiast tworzyć akcje pod bramką gości, sprowokowaliśmy rzut karny, który gracz MKS-u, Filip Dziełak, wykorzystał z ogromną pewnością.

Bardzo szkoda tego meczu, gdyż bramki dla naszych rywali padały głównie po naszych błędach, a remis po powrocie z „dalekiej podróży”, jaką był wynik 1:3 w 57. minucie, byłby na pewno budujący. No cóż, na pierwsze punkty w tej rundzie będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.


1 marca 2025, Legia Training Center

Błonianka Błonie 3:5 MKS Piaseczno

Bramki: 19′ Chojnowski, 63′, 71′ Zjawiński – 10′ Folwarski, 52′, 90’+ Dziełak, 57′ Konopski, 87′ Mcoseli

Skład Błonianki: Zapytowski – Kostyk, Hrytsiuk, Petasz, Gala – Tomaszewski, Chojnowski, Kamiński (Pulkowski) – Śmieciński, Zjawiński, Rogoziński (Falecki)